sobota, 28 kwietnia 2012

Część druga : Skrwawione dziecinstwo. *rozdział drugi*


W końcu znaleźliśmy się w mieście,więc Kaspian postanowił zajść do takiej malutkiej karczmy,w której mogliśmy się spokojnie ogrzać. Barmanka,która tam pracowała była przyjaciółką naszej mamy,dlatego byliśmy pewni,że nie zostaniemy wyrzuceni,pomimo młodego wieku. Kiedy tam weszliśmy Berry od razu do nas podbiegła i okryła kocami. Kobieta kazała nam iść na górę do jednego z wolnych pokoi. Nie musieliśmy za nic płacić. Przyniosła nam ciepłą herbatę i nie pozwoliła wychodzić z pokoju,żebyśmy nie przeszkadzali gościom zarówno baru,jak i motelu.
Brat oczywiście nie zapomniał spytać co tam się stało i przed kim uciekaliśmy ...
 Gdy wtedy stałam przy drzwiach rodziców dokładnie wszystko widziałam. Każdy cios był dla mnie jeszcze bardziej bolesny,dlatego odsunęłam się daleko od tego obrazu. Nad wyraz nienawidziłam koloru czerwonego,zresztą nie dzierżę go do teraz,jednak w tamtej chwili to był jedyny kolor,jaki widziałam.Krew z moich rodziców lała się,jak wodospad,a postać,która uczyniła to wszystko,z szerokim uśmiechem na twarzy,zadawała kolejne ciosy. Szybko wszyło na jaw,któż to zrobił.
 Mój ojciec prowadził wielką firmę jubilerską. Z początku to mój wuj Florian miał się nią zająć,jednak poznał moją ciotkę Christelle i postanowił wyjechać z nią do Francji,co wiązało się z tym,iż mój tata przejmuje firmę od mego dziadka. Na nią miała również chrapkę przyrodnia siostra wujka oraz taty. Była najstarsza,więc twierdziła,że to jej należy się owa spółka. Jednak mój dziadek postanowił,że skoro z moją babcią miał dwójkę dzieci i jest z nią do tego czasu,oznacza to,że któreś z jej dzieci przejmie firmę. Ciotka zawsze zazdrościła tacie i tej okropnej nocy spała u nas,z powodu straty mieszkania,a przede wszystkim pieniędzy. Policja w końcu złapała moją ciotkę i miała zostać skazana na obcięcie głowy. Proces miał być wykonany na głównym placu Londynu,a my z Kaspianem mieszkaliśmy już wtedy z wujem Florianem i ciotką Christelle. Pamiętam tylko,jak wuj mówił,że mam zostać w domu,bo jestem jeszcze za młoda i,że Christelle ma się mną zająć. Ja jednak byłam dość specyficznym dzieckiem,więc nie zgodziłam się z wujem i,kiedy Kaspian i Florian szykowali się do wyjścia,ja już czekałam na egzekucję. Nie byłam zbyt sprytna,więc wuj zauważył,jak wychodzę i razem z bratem wybiegli tuż za mną. Na szczęście mnie nie dogonili. Wmieszałam się jakoś w tłum i czekałam,aż ta psychopatka skończy swój żywot. Oczywiście w końcu Florian mnie znalazł,niestety na jego pech widziałam,jak ciotka traci głowę,dosłownie. Wuj nigdy mi tego nie zapomniał,ale w sumie nikt się nie dziwił ani nikt z gapiów nie zwrócił na mnie uwagi. Wszyscy dobrze wiedzieli,że tylko na to czekałam. Przez całą egzekucję patrzyła się na mnie oczami pełnymi nienawiści,żalu i smutku. Nigdy nie dowiedziałam się,jak miała na imię,a i nawet nie chcę tego wiedzieć. To dla mnie postać,który grała u mnie wyłącznie niszową rolę i nigdy nie awansowała.

Mam nadzieję,że wreszcie będę mogła o tym zapomnieć.
Żegnajcie wspomnienia~.

sobota, 21 kwietnia 2012

Część druga : Skrwawione dziecinstwo. *rozdział pierwszy*


Dzienniki to okropne przedmioty. Kiedy zapisuje się w nich niepożądane rzeczy,łatwo go stracić. Wszyscy wtedy próbują położyć na nim swe brudne łapska. Mam jednak nadzieję,że ten dziennik w żadnych niepowołanych rękach się nie znajdzie.

Chciałabym wreszcie przelać na jakikolwiek papier moje dzieciństwo,dzieciństwo splamione krwią mych rodziców. Lepiej jednak,jeżeli tym papierem będzie dziennik,a niżeli pierwsza lepsza kartka,którą ktoś łatwo znajdzie i przeczyta. Gdyby tak się stało,już na zawsze byłby obarczony tym ciężarem,przez który ja czasem czuję się,jak Jezus podczas drogi krzyżowej,z krzyżem na plecach.

Byłam jeszcze małym szkrabem,miałam 3,może 4 lata,a mój brat zaledwie 8. To była pochmurna,lecz nad wyraz spokojna letnia noc. Moi rodzice kazali wtedy mojemu bratu zabrać mnie do siebie do łóżka,a on sam zaproponował,że opowie mi starą legendę,którą zna od dziadka. Oczywiście ja byłam szczęśliwa. Bardzo kochałam brata oraz opowiadanie przez niego legend. Tej nocy,jak i każdej innej,ciężko było mi zasnąć,nawet z pomocą opowiadań Kaspiana. Kiedy jednak udało mi się ułożyć do snu,był to sen tak lekki,że byle szmer,a otworzyła bym moje duże,morskie oczka. Ta noc,jak się później okazało,wydała się być jednym z moich płytkich koszmarów,jednak następowała pewna różnica – działo się to naprawdę.

Kiedy mój brat pogrążony był już w głębokim śnie,ja usłyszałam skrzyp jego dębowych drzwi do pokoju. Chwile były otwarte,czułam lekki powiew chłodnego powietrza z korytarza. Po pewnym czasie drzwi się zamknęły,a w tle słychać było kroki i stuk obcasów francuskich. Miały one bowiem charakterystyczny stukot podczas chodzenia,o wysokim i delikatnym zarazem dźwięku,takim,jak gdyby dostojnym. Kroki te prowadziły daleko,prawie,że ku końcowi korytarza,a był on dość długi,jak na tak skromny dom. Usłyszałam szurnięcie drzwi,wydawało się ono dosyć głośne,a ja długo nie myśląc,wstałam delikatnie z łóżka tak,by nie obudzić Kaspiana. Podeszłam do drzwi i już miałam wychodzić,jednak zamiast tego nasłuchiwałam. Po chwili jednak postanowiłam wyjść. Biegłam w stronę,gdzie słyszłam wcześniej kroki,myślałam tylko co się stało,czy to rodzice i oczywiście,że się boję. Kiedy tak biegłam zauważyłam,że drzwi do sypialni rodziców są otwarte. Teraz już wiedziałam,że coś jest nie tak. Oni nigdy nie otwierali drzwi. Zawsze z korytarza przybywało bowiem chłodne i nieprzyjemne powietrze,które budziło moją matkę,dlatego wtedy,gdy chciałam położyć się z nimi,ponieważ śnił mi sie koszmar,ona budziła się i swoim delikatnym głosikiem szeptała „Chodź,nie bój się”.
Podeszłam do uchylonych drzwi,lecz to co zobaczyłam przez malutką szparkę było czymś na tyle przytłaczających,że natychmiast się odsunęłam i z hukiem obiłam się o ścianę tuż za mną. Oczywiście przyciągnęłam uwagę osoby,która stała w pokoju rodziców,więc próbowałam uciec z powrotem do pokoju brata. Nie było to jednak tak łatwe,jak mi się wydawało. Postać,która mnie goniła,biegła dość szybko,pomimo wysokich obsaców,które głośno stukotały o podłogę. Jednak dopisało mi szęście. Wbiegłam do pokoju brata,ściągnęłam go z łóżka i wyparowaliśmy z pokoju z prędkością światła. Kaspian nie miał jednak tego szczęścia co ja. Niefortunnie złapał się futryny drzwi,a postać która nas goniła wbiła swój nóż w jego ramię,po czym w biegu go wyjęła. On jednak nie ciągnął się za mną,wręcz przeciwnie. Wziął mnie na ręce,pomimo rany na ramieniu,zbiegając przy tym z monumentalnych schodów,prowadzących do holu. Wybiegł frontowymi drzwiami,lecz nie zważając nawet na fakt,że pada deszcz. Uciekaliśmy jeszcze daleko bez butów,bez jakichkolwiek okryć. Poważnie zmokliśmy,dlatego ja zaczęłam kichać. Kaspian był jedynie szczęśliwy z tego,że udało nam się ucieć i zgubić tą przeraźliwą postać.

niedziela, 25 marca 2012

Część pierwsza : Panienka o tytule hrabi. *rozdział drugi*




Jak już wspomniałam mam lokaja. Nie jest to jednak zwykły lokaj,który wykonuje przeciętne prace. To demon,z którym powiązana jestem paktem faustowskim. Dokumentem oznaczonym na naszych jakże bladych ciałach. Przez owy pakt muszę nosić opaskę na lewe oko,ponieważ tam zaznaczone mam zawarcie paktu poprzez znak – pentagram wpleciony w koronkę,jak z dziewczęcych sukienek. Mieszkam w mojej wielkiej posiadłości,razem z pokojówką,ogrodniczką i kucharzem,oraz lokajem,który jest dla mnie,niczym mój zmarły ojciec...

Oprócz tego,że zostałam głową rodziny Nex,prowadzę również rodzinną firmę jubilerską,co kosztuje mnie nie lada pracy,cierpliwości oraz zdrowia,bowiem wiele osób chce się mnie pozbyć. W końcu firma Mortuus Diamonds Co. produkuje najlepszą biżuterię w całej Wielkiej Brytanii,a może nawet w Europie. Wiem jednak,że jestem na celowniku niejednej mafii i niejednej spółki jubilerskiej. 

 Nie jestem zwykłą panienką,która biega od jednego sklepu z sukniami,do drugiego. Siedzę przeważnie w posiadłości,jeżeli królowa Victoria nie ma dla mnie jakiegoś zadania.

Tak,jestem psem królowej ... a raczej kotem. Nie dzierżę tych zwierząt. Są takie zbyt wierne swojemu panu. Koty są inne. Chadzają własnymi ścieżkami i umieją same zadbać o swoje życie.

Taka jestem również ja. Posiadam też nad wyraz niespotykane,charakterystyczne dla mnie cechy urody. Mam bowiem elfi kształt uszu,co moją mamę wprawiło w osłupienie,kiedy się urodziłam. Moje włosy są koloru różowego blondu. Mój tata zawsze twierdził,że przez swoją oryginalną urodę i pieprzyka na lewym policzku,będę rozpoznawana równie dobrze,jak on,kiedy szedł po pieczywo.


Myślę,że na teraz to wystarczy. Wydaje mi się,że Nicholas zmierza w kierunku mojego pokoju,chce pewnie sprawdzić,czy śpię.
Oyasuminasai~.